America'S Cup Kierunek Bermudy

Autor:
Rafał Sawicki

Przed nami decydujące starcie Louis Vuitton America’s Cup World Series. Ostatnie zawody cyklu odbędą się w japońskiej miejscowości Fukoaka 18-20 listopada 2016, a ich gospodarzem będzie SoftBank Team Japan. 

Mimo, że rywalizacja nie jest jeszcze rozstrzygnięta i walkę o zwycięstwo zapowiadają, aż trzy zespoły, to już teraz da się wyczuć, że zarówno zespoły jak i fani zaczynają co raz częściej patrzeć w kierunku tego, co wydarzy się późną wiosną przyszłego roku na Bermudach, czyli decydującej walki o żeglarski Święty Graal.

Realną szansę na zwycięstwo w LVACWS mają brytyjski Land Rover BAR, amerykański Oracle Team USA oraz nowozelandzki Emirates Team New Zealand. Patrząc jednak na ostatnie wyniki, 14 punktów przewagi załogi Sir Bena Ainslie wydaje się bezpiecznym marginesem. Ostatnie trzy imprezy pokazały zniżkę formy największych faworytów. W siłę za to rosną pozostałe zespoły, zwłaszcza szwedzki Artemis Racing oraz SoftBank Team Japan. Land Rover BAR punktuje bardzo równo od samego początku, dlatego też byłaby to spora niespodzianka, gdyby zespół ten stracił w ostatniej imprezie pierwsze miejsce w całym cyklu. Przypomnijmy, że pierwsze dwa zespoły światowej serii przystąpią do głównej rywalizacji z punktami bonusowymi – zwycięzca zgarnie dwa punkty, a drugi zespół jeden. Reszta będzie musiała obejść się tylko smakiem.

Mimo, że zespoły podkreślają, że ostatnie tegoroczne regaty w Japonii są bardzo ważne, to nie da się ukryć, że każdy z nich skoncentrowany jest przede wszystkim
na głównej rozgrywce. Wspomniana zniżka formy obrońcy tytułu oraz głównego faworyta wśród pretendentów może być tylko zwykłą zasłoną dymną. Louis Vuitton America’s Cup World Series rozgrywany jest na jachtach AC45F (F od Foiling), które to są klasą monotypową i wszystkie zespoły posiadają takie same łodzie. Puchar Ameryki rozegrany zostanie jednak na innej klasie. Jachty ACC będą miały 15 metrów (prawie 50 stóp) i będą dużo bardzie zaawansowane technologicznie niż te używane obecnie. Przepisy klasowe są określone, ale dają duże pole do popisu dla projektantów i inżynierów. Zapewne ponownie zobaczymy wyścig zbrojeń jaki od zawsze towarzyszy Pucharowi Ameryki. Zarówno regaty pretendentów jak i sam finał rozegrane zostaną w formule match race, co również może sprawić, że mniej doświadczonym zespołom może być trudniej. 

Wszystkie zespoły posiadają również jachty testowe AC45S, które to są pomostem między jednostkami używanymi obecnie, a tymi, które wystartują w przyszłym roku. Jachty te muszą mieć długość 45-stóp, ale już pozostałe przepisy są takie jak dla łodzi docelowych. Ponieważ jachty te nie są i nie będą używane w czasie żadnych regat, są one ogromnym poligonem doświadczalnym. Wszystkie filmiki jakie zespoły publikują w sieci ze swoich treningów, pokazują właśnie te łodzie. To na tej klasie SoftBank Team Japan jako pierwszy wykonał zwrot na wiatr nie zanurzając kadłubów w wodzie, ale też na niej rozerwał swoje „skrzydło” podczas niedawnego treningu z Oracle Team USA. Wszystkie zespoły mają dwa podstawowe cele – przepłynąć cały wyścig na foilach oraz sprawdzić granice wytrzymałości sprzętu, który używają.

 

Organizatorzy opublikowali już harmonogram regat kwalifikacyjnych, jak i samych regat finałowych 35. edycji Pucharu Ameryki. W pierwszym wyścigu, który odbędzie się 26 maja 2017 staną przeciwko sobie Jimmy Spithill oraz Franck Cammas, czyli teoretycznie najmocniejszy zespół Oracle Team USA z najsłabszym Groupama Team France. Dla Francuzów będzie to walka o życie, dla Amerykanów tylko rozgrzewka, gdyż oni udział w wielkim finale mają zagwarantowany. Dopiero wówczas poznamy prawdziwą siłę zespołów oraz prędkości z jakimi będą żeglowały jachty ACC. Na razie przyjęły one kierunek Bermudy i będą rozpędzały się, aż do samego końca.

galeria