W końcu Gdańsk!
Gdańsk jako miasto jest bardzo znane, teraz staramy się żeby budziło też pozytywne skojarzenia pod kątem żeglarskim. Sam jestem organizatorem regat Nord Cup, które odbywają się w Gdańsku, w 2014 roku zorganizowaliśmy Mistrzostwa Europy klasy Korsarz, od kilku lat odbywają się Mistrzostwa Polski klas olimpijskich, także idziemy w dobrym kierunku. To będzie na pewno świetny rok dla morskiego żeglarstwa. Abstrahując, jak spojrzymy na wszystko przekrojowo, to właśnie w Gdańsku odbywa się najwięcej imprez morskich. Gdańsk w Zatoce Gdańskiej jest centrum żeglarstwa morskiego, to pewne.
Czy ME ORC to największa impreza żeglarska w Europie w nadchodzącym roku?
Prawda jest taka, że każdy znajdzie sobie zawsze jakąś kategorię „naj”, ale jeśli chodzi o żeglarstwo morskie w tej części Europy, a na pewno na Bałtyku, będzie to najważniejsze wydarzenie.
Międzynarodowa impreza jachtów morskich wróciła do Polski po 20 latach, kawał czasu.
Długo nie było imprezy rangi mistrzowskiej na dużych jachtach w Polsce. Przeróżne imprezy na mniejszych, większych łódkach czy deskach odbywają się w naszym kraju regularnie, ale jeśli chodzi o żeglarstwo morskie to faktycznie niewiele działo się w tym temacie.
No to pytanie skąd żeglarstwo morskie w Polsce? Zyskuje na popularności?
Można zauważyć wzrost zainteresowania na przestrzeni kilku lat - przybywają nowe załogi, pojawiają się w Polsce nowe jachty. Żeglarstwo morskie przeżywa „boom”– nowe życie tchnięte w Volvo Ocean Race, teraz odbywa się Vendee Globe – to są imprezy, które poruszają wyobraźnie milionów ludzi na świecie. Jest rzesza ludzi, która pragnie czegoś podobnego również w Polsce. Skąd wziął się pomysł? To dosyć prosta odpowiedź: po latach kiedy polskie jachty niespecjalnie uczestniczyły w morskich imprezach, w 2012 jeden polski jacht wystartował w MŚ w Helsinkach, w 2014 siedem polskich jachtów wystartowało w MŚ w Kilonii i faktycznie powstała grupa, która zaczęła ścigać się w imprezach rangi międzynarodowej. W 2015 odbyły ME w Estonii i po powrocie, kiedy ta impreza faktycznie fajnie wyszła, była udana, dobrze zorganizowana, stwierdziłem: dlaczego coś takiego nie ma się udać u nas? Zwłaszcza, że ludzie mają ochotę na tego typu żeglarstwo. Spotkałem się z prezesem PoZŻ, Bogusławem Witkowskim opowiadając mu o tym wszystkim, podchwycił pomysł i tak się zaczęło.
Pozostało pytanie gdzie?
Dla mnie to było naturalne – Gdańsk, ponieważ jestem gdańszczaninem, ale oczywiście decyzja ta nie zapadła od razu. Rozmawialiśmy również z przedstawicielami ZOZŻ, ale nie znaleźli odpowiedniego miejsca. Jeśli chodzi o Gdynię to cały czas obawiałem się o przedłużającą się sytuację z mariną. Czy ta marina będzie burzona czy nie? Brak decyzji w tej sprawie na pewno nie jest pozytywny zarówno dla środowiska żeglarskiego, jak i pozostałych. Z kolei marina w Sopocie jest zbyt mała, by pomieścić tą imprezę oraz trochę za bardzo logistycznie skomplikowana. Natomiast w mieście Gdańsku udało się dojść do porozumienia. Mając tą pewność, że mamy wsparcie w postaci miasta mogliśmy złożyć wniosek o przyznanie nam tej imprezy i co jest dosyć zabawne, musiałem się udać do Chin, żeby tą imprezę pozyskać.
Do Chin?
Akurat w tym roku Offshore Racing Congress - kongres organizacji, która dysponuje tytułem Mistrzostw Europy, paradoksalnie obradował w Chinach.
Z kim rywalizował Gdańsk?
Finalnie rywalizowaliśmy ze szwedzkim miastem Marstrand – portem znanym z organizacji chociażby etapów takich klasyków jak: America’s Cup, Volvo Ocean Race, oraz regat z cyklu RC44. Jest to miejscowość znana żeglarzom na całym świecie. Jednak kongres postawił na Gdańsk z czego jesteśmy niezwykle dumni.
Muszę zapytać o samą formułę ORC, tam niekoniecznie wygrywa jacht, który przypływa na metę jako pierwszy…
Zgadza się, wygrywa jacht, który płynie najszybciej według swoich możliwości. Całą koncepcją tego systemu rywalizacji jest to, że każdy może płynąć de facto na łódce której chce. Nie ma tu z góry nałożonych kryteriów. Można pływać na większej, mniejszej, starszej, młodszej – każdą przelicza się według określonych przez system parametrów. Czasami taki pomiar może trwać nawet 2 dni. Skanuje się kadłub, wielkość żagla, stabilność łódki… mierzy kształt, ale nie materiał. W sercu tego systemu jest tzw. VPP (Velocity Prediction Program), który na podstawie wszystkich danych, jest w stanie przewidzieć jak szybko ona pływa. Co roku tak naprawdę są badane nowe aspekty. W 2017 roku jeden z elementów, który ulegnie zmianie będzie nowe podejście do oporów powietrza kadłuba.
W ORC liczy się bardziej umiejętność żeglarza czy technologia?
Tutaj wygrywają ludzie, którzy najlepiej znają swoją łódkę. Oprócz tego, że ścigamy się na wodzie to staramy się płynąć na łódce jak najszybciej to możliwe, więc musimy ją znać, musimy wiedzieć jak nią sterować w każdych warunkach i to jest clou ścigania się w formule ORC. Dzięki precyzyjnie obliczonym przelicznikom faktycznie nie technologia jest najważniejsza. Dla przykładu: w MŚ w tym roku w grupie B wygrał Claus Landmark, który płynął na łódce zaprojektowanej przez siebie, a drugi w tej samej grupie był fiński team, który pływa w tym samym składzie od 8 lat. Doświadczenie i wiedza na temat swojego sprzętu jest szalenie istotna. Co ciekawe i fajne w ORC to fakt, że niekoniecznie wygrywają te najnowsze maszyny. W Gdańsku na pewno zobaczymy przekrój różnych łódek, konstrukcji.
Wiemy ile załóg wystąpi w Gdańsku?
Dzisiaj, na kilka miesięcy przed imprezą zarejestrowało się 45 jachtów. Nasz cel – 70-80 jachtów. W obecnej sytuacji, mamy już ok. połowę, więc spokojnie mogę powiedzieć, że będzie to bliżej 80 jachtów. Wśród nich znalazła się m.in. norweska łódka TP 52 – jedna z najbardziej zaawansowanych technologicznie jednokadłubowców. Zapisał się też do regat Norweg z łódką, która jeszcze fizycznie nie istnieje, ma być gotowa w czerwcu. Proszę sobie wyobrazić…
A ile załóg polskich?
Około 15-20 załóg, w tych granicach, także jak widać będziemy mieli przekrój naprawdę z przeróżnych krajów, de facto wszystkich bałtyckich – Szwecja, Finlandia, Estonia, Litwa, Łotwa, Niemcy, Dania, Norwegia, spodziewamy się też kilku łódek z Holandii (tam odbędą się MŚ w 2018 roku). Samych zawodników będzie około 700. W gdańskiej marinie powstanie miasteczko, gdzie będzie można śledzić trakingi, wyniki on-line. Nawiązaliśmy też współpracę z Muzeum Morskim oraz Filharmonią Bałtycką, także nie mówimy tylko o ul. Szafarni, ale całym rejonie, aż po Ołowiankę i Wyspę Spichrzów. Zapowiada się wielka uczta dla fanów żeglarstwa.
Na jakim etapie jest projekt? Plan zawodów jest znany?
Tak naprawdę mówimy o dwóch imprezach w jednej. Bezpośrednio przed Mistrzostwami Europy odbędą się Mistrzostwa Polski jako regaty przygotowawcze. Część z załóg wystąpi w obu tych imprezach. Od 21-23 lipca mamy MP, a od 24-29 lipca ME. Najpierw dzień pomiarowy, 25 lipca wyścig próbny, treningowy, a na 26 lipca zaplanowano 12- godzinny wyścig morski – w zależności od warunków pogodowych, trasa będzie dostosowywana. Wyścig prawdopodobnie będzie odbywał się po całej zatoce, od Gdańska, Gdyni, po Hel. Potem przez kolejne 3 dni, będziemy chcieli rozegrać 6 wyścigów krótkich w okolicach mola w Brzeźnie. 29 lipca wieczorem poznamy Mistrzów Europy w trzech różnych kategoriach: A, B i C.