Czy żeglarze zapadają w sen zimowy? Nic bardziej mylnego! Zima – czas roztrenowania, to idealny moment żeby popracować nad „defektami”, które dały o sobie znać szczególnie pod koniec sezonu. Na początek kilka słów od eksperta:
- Kontuzje dotyczące żeglarzy dzielimy na kontuzje ostre, których najczęstszymi przyczynami są ciężkie warunki w czasie regat, zmęczenie organizmu lub wywrotka oraz kontuzje przeciążeniowe, związane najczęściej z nawrotami wcześniejszych kontuzji, niewystarczającym wytrenowaniem organizmu, czy błędami treningowymi – mówi mgr Michalina Kaczmarek - fizjoterapeutka Rehasport Clinic, współpracująca z Kadrą Narodową żeglarzy.
W żeglarstwie olimpijskim kontuzje najczęściej dotyczą lędźwiowego odcinka kręgosłupa (ok. 30%), barków i kolan (12 %) oraz kostek i stóp (10%, 6%).
- Warto więc popracować nad wyrównaniem dysbalansów mięśniowych, zadbać o odnowę biologiczną, regenerację oraz podnieść siłę i wydolność organizmu, tak by wejść w nowy sezon jeszcze mocniejszym i mniej podatnym na kontuzje – dodaje Michalina Kaczmarek.
Zima to także gorący okres planowania i przygotowań. Co robią, jakie mają plany i jak przeżywają zimę czołowi polscy zawodnicy? Przekonajcie się sami.
Paweł Kołodziński
Podkreślę, że ta zima nie jest dla nas standardowa. Zazwyczaj miesiące zimowe spędzamy na południu. Kilka sezonów z rzędu była to Hiszpania, lecz zdarzyła się Australia (start w Pucharze Świata, Melbourne, grudzień 2014), seria przygotowań do Mistrzostw Świata w Argentynie (Buenos Aires, listopad 2015) czy Mistrzostwa Świata na Florydzie (Clearwater, luty 2016). Na dwa sezony przed najważniejszymi regatami w czteroleciu nie pozwalamy sobie na dłuższe przerwy od żeglowania.
Tym razem działamy „na sucho”, gdyż jestem na etapie powrotu do pełnej sprawności po rekonstrukcji więzadła krzyżowego w kolanie. Do urazu doszło już 2015 roku, ale ze sztabem medycznym oraz trenerem podjęliśmy decyzję, by zabieg odłożyć na czas po Igrzyskach Olimpijskich w Rio. To była bardzo dobra decyzja, ale wracając do zimy… W listopadzie odbyliśmy zgrupowanie rehabilitacyjno-treningowe w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich COS Zakopane. Każdy dzień rozpoczynaliśmy od pływalni o godzinie 8:00. Następnie śniadanie o 9:00, a już o 10:15 wychodziliśmy z ośrodka na marsze. W zależności od pogody wybieraliśmy trasy odrobinę bardziej wymagające, dla przykładu wejście na Sarnią Skałę czy Turbacz lub innego dnia spokojniejszy spacer Drogą pod Reglami. Obiad około godziny 14:00 z małą siestą po posiłku. O 16:00 spotykaliśmy się na sali zapaśniczej, by odbyć trening ogólnorozwojowy ukierunkowany pod zawodników rehabilitowanych. Po treningach konsultacje na kozetce i nasz dzień dobiegał końca. W Trójmieście działamy odrobinę innym systemem, ale jestem pod stałą opieką fizjoterapeuty Mateusza Potocznego i trenera przygotowania fizycznego Mariusza Golińskiego.
Bardzo się cieszę, że na zgrupowanie w góry mogłem pojechać w rodzinnym składzie. Moja żona jest bardzo aktywną osobą, byłą zawodniczką oraz absolwentką gdańskiego AWFiS, wobec czego z przyjemnością uczestniczyła w naszych treningach. Natomiast dziesięciomiesięczny Krzysztof zaliczył kilka spacerów "w plecaku" podczas marszów na przykład w Dolinie Kościeliskiej.
Przerwa od wyjazdów żeglarskich to również czas planowania najbliższego czterolecia. Wspólnie z Łukaszem postanowiliśmy, że powalczymy o Tokio. Sezon 2017 jest już rozplanowany. Uwzględniamy w nim w dwie imprezy rangi Mistrzowskiej Międzynarodowej i to będą Mistrzostwa Europy w Kiloni (lipiec 2017) oraz Mistrzostwa Świata w Porto (sierpień 2017). W planie oczywiście są Puchary Świata we Francji, Hiszpanii oraz Japonii. Na arenie krajowej planujemy Krynicę Morską (maj 2017) i Mistrzostwa Polski w Gdańsku (wrzesień).
Piotr Kula
Zwykle zima jest okresem na załatwienie tego, na co nie ma czasu w sezonie. Jednak ostatnie lata u mnie były tak intensywne, że nawet zimą bardzo dużo żeglowałem. Nieraz może nawet za dużo, więc tym razem robię bardzo długą przerwę od wody. Oprócz planowania sezonu stricte sportowo, wymyślam i próbuję wdrożyć w życie fajne pomysły dookoła żeglarstwa. Na razie jednak za wcześnie na zdradzanie szczegółów. Nie mam teraz problemów z kontuzjami i mogę spokojnie trenować na lądzie. Zespół Rehasport Clinic z Gdańska dba idealnie o to, żeby stare problemy, szczególnie z kolanem, nie wróciły. To niesamowite jak dużo dobrego może zrobić profesjonalny fizjoterapeuta. Cała ta przerwa daje mi dużo świeżego oddechu, a w związku z tym, że Finn zostaje na Igrzyskach, powalczę o to żeby się na nich znaleźć!
Agnieszka Skrzypulec
W tym roku, wyjątkowo nasza (moja i Irminy) przerwa od łódki trwa dłużej, bo aż pół roku. Na ten czas musiałam znaleźć sobie nowe rozrywki i… obowiązki. Przede wszystkim wróciłam na studia magisterskie (budownictwo), dlatego dzień zaczynam siłownią, a wieczory spędzam na dłubaniu projektów. W listopadzie 2016 zostałam wybrana do międzynarodowego zarządu klasy 470 i od tego czasu zakopana jestem w mailach, trochę czasu zajmuje przeczytanie wszystkiego i ewentualne odpowiedzi. Jeśli chodzi o rozrywki, to w końcu mogę nadrobić zaległości z przyjaciółmi. W tym roku po 10 letniej przerwie stanęłam na nartach. Do tej pory zimę spędzaliśmy na zgrupowaniach, czy to w Hiszpanii, na Pucharze Świata w Miami, czy rozgryzając akwen w Rio. Mam świadomość, że od marca moje życie wróci na sportowe tory, dlatego teraz staram się nacieszyć „zwykłym” życiem, w którym wszystko jest dla mnie nowe.
Na łódkę zamierzamy wrócić w marcu/kwietniu. Decyzję o kontynuacji wspólnych startów podjęłyśmy z Irminą już w Rio. Chcemy dalej uczyć się 470, cieszyć się czasem spędzonym na wodzie i w swoim towarzystwie. W planach na przyszły rok mamy standardowo starty w Mistrzostwach Europy, Świata i Pucharach Świata.
Paweł Tarnowski
Mimo, że windsurfing to dość egzotyczna dyscyplina, nasz sezon praktycznie się nie kończy. Od pierwszych miesięcy w roku startują imprezy Pucharu Świata i Europy, a poprzedzają je intensywne zgrupowania zagraniczne. Głównym punktem są Mistrzostwa Świata i Europy, po których z reguły należy się parę dni wolnego. Poza tym jest to ciągły trening.
Zima to przeważnie czas na zwiększenie objętości treningu wydolnościowego i siłowego. Dłuższe wybiegania, jazda na rowerze, pływalnia, ćwiczenia siłowe, narty biegowe - tak zbudowana forma jest podstawą do treningu na wodzie.
Obecnie moja sytuacja wygląda nieco inaczej. Cztery miesiące temu przeszedłem operację barku. Ręka dobrze się goi i optymistycznie patrzę w przyszłość, czeka mnie jednak sporo pracy żeby wrócić do dawnej formy. Po zabiegu miałem unieruchomiony bark przez 30 dni. Taką też liczbę razy podciągałem się na drążku. Miesiąc temu (z asekuracją) pierwszy raz z trudem zdołałem wykonać jedno powtórzenie. Nie jest łatwo o tym myśleć, szczególnie gdy po udanym sezonie marzy się postęp. Na chwilę obecną sukcesem więc będzie zbliżenie się do tego, co udało się wypracować wcześniej. Do nowego sezonu podejdę z dużą dozą spokoju, bogatszy o wszystkie doświadczenia niekoniecznie stricte sportowe.
Przymusową przerwę od pływania starałem się wykorzystać w stu procentach. Oprócz intensywnej rehabilitacji oraz treningów innych partii mięśni, zdołałem nadrobić spore zaległości na uczelni jak również dać coś od siebie dla innych. Obecnie przymierzam się do obrony pracy inżynierskiej. To dla mnie duży sukces zważywszy na fakt, iż średnio w roku poza domem spędzam 240 dni. Pierwszy raz od dobrych kilku lat miałem też okazję spędzić ciągiem cztery miesiące w Polsce. Niesamowite uczucie. W końcu mogłem spędzić czas z rodziną i bliskimi. To dla mnie bardzo ważne!
Kasia Lange
Zima to czas na trening po intensywnej wakacyjnej pracy, bo prowadzenie szkoły na zmianę ze startami w zawodach jest wyczerpujące. Trenuję za granicą, tam gdzie wiatr i warunki. Jesienią zawsze wracam do no1. czyli Brazylii, gdzie idealnie uczy się nowych trików, wiatr wieje cały dzień, a do dyspozycji są laguny z płaską wodą i fale na oceanie. Spotykam tam całą czołówkę kitesurfingową, a treningi z innymi riderami dają obiektywny obraz swojego poziomu i dodają energii. Zimą zajmuję się też przygotowaniem kolejnego sezonu, czyli szkoły w Chałupach, czy festiwali kitesurfingowych jak Queen Of Hel, który już niedługo pojawi się również zagranicą – zdradzę, że pierwsza w Meksyku! Do tego czasem między wyjazdami udaje mi się trafić na śnieżną zimę i pozjeżdżać na stoku lub łyżwach, co mnie bardzo cieszy!
Maciek Rutkowski
Sezon 2016 skończyliśmy stosunkowo wcześnie, bo już na początku listopada. Ostatni, 6-dniowy przystanek Pucharu Świata PWA we Francji spędziliśmy czekając na wiatr na godzinnych komunikatach od wschodu do zachodu słońca, więc zdecydowanie byłem gotowy na odpoczynek. Nawet nie tyle fizyczny, co psychiczny od ciągłego stand-by’u i próbowania 24/h być gotowym iść na wodę, by „zjeść rywali żywcem” w ultra-agresywnej dyscyplinie, jaką jest obecnie slalom.
A, że tym razem nie było żadnych kontuzji do wyleczenia i że moje alter ego to poszukujący najlepszych warunków do jazdy na fali podróżnik to padło na Chile – miejsce, które od już od 5-6 lat chciałem odwiedzić! 3-osobowy trip, mała drewniana chatka na plaży, pickup 4x4, światowej klasy fale i południowoamerykańska wołowina – wypisz, wymaluj moje idealne wakacje (no, prawie – trzeba tam tylko zaimportować trochę Polek!). Zaliczyliśmy kilka naprawdę rewelacyjnych sesji, nagraliśmy sporo materiału (serdecznie polecam film RED WHITE CHILE PEPPERS) i nim się obejrzałem trzeba było już wracać. Wiedziałem już, że od razu po powrocie będzie trzeba zabrać się do roboty i przede wszystkim odbudować straconą przez sezon masę mięśniową. Nie przypuszczałem jednak, że będzie do zrobienia aż tyle! Stanąłem na wadzę, a tam 84,5kg! I tak już od miesiąca walczę o powrót w sensowne dla slalomowca rejony (dziewiątka z przodu), nie zapominając też o wytrzymałości i czuciu. Jak tylko przyjedzie sprzęt uciekam na Teneryfę przygotowywać się “na mokro”. Testowanie i ustawianie nowego sprzętu, trening wyścigowy plus trochę więcej siłowni to plan na najbliższe 2,5 miesiąca. A pierwszy Puchar Świata PWA już 8 kwietnia w Marsylii!